Natknęłam się kiedyś w Internecie na zdobienie wykonywane zasychającym lakierem. Ależ mnie to korciło, ale myślałam, że to tyle roboty i dałam sobie spokój. Aż do wczoraj.
Jak to mówią, ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale moja ciekawość przerodziła się w całkiem sympatyczne zdobienie. Na początku pomalowałam paznokcie na biało (lakier Safari od chińczyka). Następnie wylałam na plastikowa kartę (jakaś zniżkowa, chyba była od garniturów:P) dwa lakiery: czerwony (Essie Ole Caliente) i niebieski (Essie Butler please). Najważniejsze w tego typu zdobieniu jest trafienie w moment, kiedy lakier zaczyna się już „ciągnąć”. Bierzemy wtedy sondę i te „lakierowe nitki” przeciągamy z podstawki (karty) na paznokieć. Jak możecie zauważyć, paznokcie dłoni prawej i lewej różnią się dosyć mocno. Na lewej lakier nie był jeszcze dość wyschnięty i robiły się grubsze ciapki, natomiast na prawej są już typowe cienkie niteczki. Do wyboru, do koloru, jak kto woli. Dodam jeszcze, że następnym razem nie będę dawać na wierzch topu, bo trochę popsuł efekt końcowy, o.
Mi takie zdobienie szalenie się podoba i myślę, że w najbliższym czasie zrobię jeszcze czarno neonowa wersję.
Jak to mówią, ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale moja ciekawość przerodziła się w całkiem sympatyczne zdobienie. Na początku pomalowałam paznokcie na biało (lakier Safari od chińczyka). Następnie wylałam na plastikowa kartę (jakaś zniżkowa, chyba była od garniturów:P) dwa lakiery: czerwony (Essie Ole Caliente) i niebieski (Essie Butler please). Najważniejsze w tego typu zdobieniu jest trafienie w moment, kiedy lakier zaczyna się już „ciągnąć”. Bierzemy wtedy sondę i te „lakierowe nitki” przeciągamy z podstawki (karty) na paznokieć. Jak możecie zauważyć, paznokcie dłoni prawej i lewej różnią się dosyć mocno. Na lewej lakier nie był jeszcze dość wyschnięty i robiły się grubsze ciapki, natomiast na prawej są już typowe cienkie niteczki. Do wyboru, do koloru, jak kto woli. Dodam jeszcze, że następnym razem nie będę dawać na wierzch topu, bo trochę popsuł efekt końcowy, o.
Mi takie zdobienie szalenie się podoba i myślę, że w najbliższym czasie zrobię jeszcze czarno neonowa wersję.
łał ale super to wygląda ! choć nie umiem sobie wyobrazić tego przeciągania lakieru z karty na paznokcie :D ale i tak cud miód malina!
OdpowiedzUsuńHehe dzięki, niestety mistrzem w tłumaczeniu nie jestem;) Może powinnam kręcić tutoriale;)
UsuńHehe, fajnie to wygląda! Bardzo oryginalnie :)) I podoba mi się dobór kolorów ;)
OdpowiedzUsuńOdnośnie kolorów, to mój mąż się śmiał, że chyba kibicuję na olimpiadzie nie tym co trzeba:P
Usuńcudnie to wygląda!! ciekawi mnie ta metoda, może w końcu wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPróbuj, tak naprawdę bardzo szybko się robi:)
Usuńw każdym razie efekt bardzo ciekawy ;) podoba mi się też połączenie kolorów
OdpowiedzUsuńŚwietne! Robiłam niedawno coś podobnego, ale chyba źle trafiłam w moment zasychającego lakieru i nie chciały mi się robić niteczki... :D
OdpowiedzUsuńOj tak, ten moment to jak wyczekiwanie na zaćmienie:P Siedzie człowiek w skupieniu nad biurkiem i dziuba sondą w lakierze:P
Usuń